Detalistka

A ja żem jej powiedziała… – felietony Nosowskiej

Clipboard01 1024x711 - A ja żem jej powiedziała… – felietony Nosowskiej

Śmieszna, kolorowa, ociekająca ironią – idealna książka na zimowy czas. Felietony Nosowskiej w iście komiksowej oprawie spodobają się wszystkim, którzy szukają lekkostrawnej lektury. Kaśka świetnie komentuje wynaturzenia naszej codzienności. Nie brakuje tematów poważnych, istotnych, ale kolejne rozdziały połyka się błyskawicznie. Smakowite to wszystko.

Ku pokrzepieniu (dusz)

W komentowaniu i narzekaniu chodzi czasami o to by, pokazać jak to nam jest źle, że to my mamy najgorzej lub wręcz przeciwnie – utwierdzić się w przekonaniu, że inni mają równie niefajnie. Wspólne doświadczania zbliżają, podobnie jak wspólny wróg, czy chociażby krytyka „wybitnych” jednostek. „A ja żem jej powiedziała” to zbiór komentarzy Nosowskiej o współczesnym świecie i jego wynalazkach: diecie, celebrytach, mediach społecznościowych, snobizmie, show-biznesie oraz o zwykłej szarej codzienności – cichych dniach, związkach, seksie, partnerstwie, trudach bycia rodzicem, menopauzie, czy starości. Wszystko okraszone sporą dawką (auto)ironii. Z dystansem, dosadnie, bez pardonu. Trudno jednak nie wpaść w sidła gombrowiczowskiej „formy”. Brak kreacji jest literacką kreacją. Styl Nosowskiej jednak bardzo mi odpowiada, choć jest dość specyficzny.

Nie wiesz czy Ci się spodoba? Dwa fragmenty na spróbowanie:

Dzieciaki są co prawda niższymi wzrostem, ale jednak ludźmi. A już te współczesne to jakiś niezwykły gatunek. Bystre programowo. Takiego osobnika nie okłamiesz, on czyta emocje. Są wrażliwe ponad miarę, dlatego piekielnie łatwo je zepsuć i wypuszcza się wtedy z gniazda chorych na mentalną osteoporozę słabeuszy, hejterów z patologiczną atrofią empatii i pozostałych uczuć wyższych. Nie rzucam kamieniem z Olimpu macierzyńskiego samozadowolenia. Nie jestem bez winy.

Nie rozumiem za bardzo dlaczego warto być seksi na premierze filmu, na siłowni, w sklepie, na kanapie w śniadaniówce, z rana. Jakoś zupełnie niepostrzeżenie wciśnięto nam do głów, że zawiera się w tym jakaś szczególna wartość. Nie wiem kto kazał gwiazdom oblewać gesty i przekaz politurą zmysłowości lub nawet wyuzdania, ale myślę, że od nich „zaraza” poszła dalej i dotarła pod strzechy. Dlaczego trzeba uwodzić cały świat i to non stop? Dlaczego niektórym tak bardzo zależy, żeby zebrać jak najwięcej deklaracji sprowadzających się do jednego zdania: „Dymałbym” albo drugiego: „Ta to się musi dymać”? Jest w tym coś nerwowego.

Trochę o sobie, ale bardziej o innych

Nosowska pokazuje nam swoją nową artystyczną twarz. Pisze o sobie, wydarzeniach z życia, osobistych doświadczeniach, dzieli się przemyśleniami, opiniami. Ale z drugiej strony pisze o nas wszystkich. Trochę w naszym imieniu, bo z jej opiniami da się utożsamić. W jednym z rozdziałów pisze o procesie tworzenia tekstów do piosenek, gdy powstawały w mękach, szlifowane i dopracowywane, gdy chodziło o to, by znaleźli się tacy, do których tekst trafi – sądzę więc, że zamierzenie tej książki jest podobne. Mogę więc powiedzieć, że misja zakończyła się powodzeniem.

Metryczka:
A ja żem jej powiedziała, Kaśka …
Katarzyna Nosowska
Wielka litera
Ilość stron: 208, ale około 50 to obrazki i grafiki

Exit mobile version