Wiatrom powierzone – Laura Imai Messina
“Wiatrom powierzone” to opowieść o stracie, procesie leczenia ran i powrocie do życia. Chwyta za serce i skłania do refleksji. Choć napisana przez Włoszkę, wydaje się bardzo japońska. Napisana z wyczuciem, znawstwem kultury i mentalności Japończyków. Jest bezpretensjonalna, a jej siła wynika z prostoty i sporego ładunku emocjonalnego, którego dostarczają nam historie osób nawiedzających Bell Gardię.
Wiatrom powierzone, czyli rzucanie słów na wiatr
To książka bardzo listopadowa: magiczna i przesycona duchowością. Przenosimy się do Japonii, gdzie poznajemy Yui i Takeshiego, którzy stracili swoich bliskich przez tsunami. 11 marca 2011 roku ich życie wywraca się do góry nogami. Yui traci córkę i matkę, Takeshi ukochaną żonę. Tych dwoje życiowych rozbitków poznaje się podczas podróży do miejsca, które obiecuje pomoc w ukojeniu żalu, wyciszeniu tęsknoty, a wielu ludziom pomogło rozpocząć i przejść proces żałoby.
Pokonują setki kilometrów, by dostać się do Bell Gardii, ogrodu na zboczu góry Kujira-yamy, czyli Góry Wieloryba. Celem ich podróży jest Wietrzny Telefon, czyli niedziałająca budka telefoniczna, w której słychać tylko wiejący w ogrodzie wiatr. Żałobnicy przybywają licznie, by rozmawiać ze swoimi bliskimi zmarłymi. Czy usłyszą coś oprócz zawodzenia wiatru? To zależy od tego, co mają w sercu. Czy będą mieć odwagę, by rozpocząć rozmowę? Czasami dochodzi do tego dopiero przy którejś z kolei wizycie…
Wiatr nadziei
Wiatr zawsze kojarzył mi się z niepokojem, był złowieszczy. Tym razem występuje w całkiem innej roli. Jest oszustem, który dobrodusznie naśladuje ludzkie głosy, tworzy treść wypełniającą pustkę. Daje spoiwo, którym można posklejać i serce, i duszę. Daje nadzieję. Gdy mrok rozprasza nikłe światełko nadziei, warto się tej nadziei uchwycić – to dlatego Yui i Takeshi dali szansę sobie i Bell Gardii. Ich znajomość przeradza się w zażyłość. Czy córka Takeshiego, która od dnia śmierci matki nie wypowiedziała ani słowa, zaakceptuje nową osobę w życiu ojca. Czy Yui i Takeshi są gotowi na coś więcej?
Wietrzny Telefon
Wartym podkreślenia jest fakt, iż taki “Wietrzny Telefon” istnieje naprawdę. Taką niezwykłą budkę w swoim ogrodzie w północno-wschodniej Japonii stworzył Itari Sasaki, który jest pierwowzorem strażnika Bell Gardii. Udostępnił to miejsce innym potrzebującym, szukającym ukojenia po stracie bliskich. Japoński pomysł obcowania ze zmarłymi i godzenia się z tragicznymi doświadczeniami, próbujemy przeszczepić na grunt polski. Budka wzorowana na “Wietrznym Telefonie” ma stanąć w warszawskim parku Zielony Jazdów.
Wiatrom powierzone – Laura Imai Messina
Podsumowanie
Brak komentarzy