Wiatr – Josef Karika
Jozef Karika znów udowadnia, że groza nie bierze się z wielkich i dramatycznych zwrotów akcji. Groza dzieje się w naszych głowach. To nasza psychika produkuje najbardziej odjechane wizje, karmi nasz strach, przetwarza okruchy obrazów. To czego nie widzą oczy, dopowiada za nas umysł.
“Wiatr” niepokoi od pierwszych stron. Razem z głównym bohaterem ruszamy w jazdę bez trzymanki: od słowackiej Liptovskiej Mary, przez pełne zakrętów drogi wśród gór i lasów, aż na Podhale. A wszystko zaczyna się od nieposkromionej ciekawości, a ta jak wiadomo jest pierwszym krokiem do piekła. Zaiste!
Wiatr zmian według Kariki
Nagranie ze znalezionej na przydrożnym parkingu kamerki samochodowej ciekawi i niepokoi znalazcę do tego stopnia, że zamierza odszukać właścicieli. Bardziej po to, żeby dowiedzieć się, czy nic im się nie stało. Filmiki pokazują nagłą i niepokojącą zmianę w ich zachowaniu: pędzą ulicami, wykonują autem niebezpieczne manewry, jeżdżą bez większego planu, chaotycznie, nerwowo. Uciekają. Przed kimś czy przed czymś? Wizja lokalna przynosi jedynie spotkanie ze staruszką w czerni, kuśtykającą poboczem w deszczu i strasznej wichurze.
Na szczęście przyjaciele są w stanie pomóc: Nina, ratowniczka medyczna i Gabriel, jej narzeczony i policjant, mają dostęp do służbowych baz danych… Ta dwójka już po wstępnym researchu złapała bakcyla i za nic nie chciała odpuścić tematu, zwłaszcza gdy dowiedzieli się, że w ciągu ostatniego ćwierćwiecza na nietrudnym technicznie odcinku drogi powiatowej w wypadkach samochodowych życie straciło kilkadziesiąt osób! Wszystkie w trudnych warunkach pogodowych, jednak zakwalifikowane jako wypadki z niewyjaśnionych przyczyn.
Jest jednak ktoś, kto może rzucić trochę światła na te tajemnicze zdarzenia – Vojtech Fangor jako jedyny wyszedł żywy z wypadku w rejonie zero. Rozmowa z nim nie przebiega według planu… Swoją historią dzieli się niechętnie, ale opowiada w końcu o wypadku, wietrze i tym, co kilkanaście lat temu pomieszało jego zmysły: kuśtykającej poboczem staruszce w czerni…
Pomysł stawienia czoła lękom to najgorsze, co mogli zrobić. Strach i napięcie uwalniają z Niny i Gabriela pokłady żalu i wzajemnych pretensji. Kłócą się zażarcie i bez opamiętania… Staruszka nie odpuszcza, podąża za samochodem i zdaje się teleportować w zaskakująco szybkim tempie… Po tej wyprawie samochodowej nic już nie będzie takie samo…
Analiza psychozy
Lęk i napięcie wywoływane na poziomie psychiki – to sprawdzony chwyt Kariki. Tym razem też dałam się wkręcić w spiralę zdarzeń, zwłaszcza że finalnie wylądowaliśmy w Polsce, na Podhalu. Tutaj psychoza osiągnęła swoje apogeum. Ciąg przyczynowo-skutkowy zaczynał mi się w pewnym momencie rozjeżdżać, ale być może przykładanie do tego typu tekstu realistycznej miary, nie jest najfortunniejsze. Kilka razy opadła mi szczęka, był niepokój, lęk – więc ostatecznie książkę oceniam pozytywnie.
Wiatr. Nigdy nie lubiłam wiatru. Od zawsze wzbudzał we mnie lęk. Teraz jest jeszcze gorzej…
“Wiatr”, Jozef Karika
Podsumowanie
Brak komentarzy