“Himalaistki”. Kobiety gór

everest 2328381 1920 820x547 - "Himalaistki". Kobiety gór

To Polki jako pierwsze zdobywały siedmiotysięczniki. Były motorem napędowym kobiecego himalaizmu. Ta książka zwyczajnie się im należała. Mariusz Sepioło w krótkich wywiadach przestawia kilkanaście sylwetek największych polskich himalaistek i przybliża ich niesamowite życiorysy, nieraz naznaczone dramatycznymi wydarzeniami. „Himalaistki” są okazją do podzielenia się ich filozofią życia kształtowaną przez góry i wspinaczkę, ale i sposobnością do wytłumaczenia tej pasji i miłości do gór tym, którzy ciągle i uparcie pytają: dlaczego? Dlaczego się wspinasz i tak ryzykujesz? Dlaczego godziłeś się na kilkumiesięczne wyprawy żony?

To książka o górach, o pasji do wspinaczki, uzależnieniu od adrenaliny, o pokonywaniu słabości i stawianiu sobie kolejnych wyzwań, o życiu na krawędzi i o strachu – o życiu i o śmierci.

Góry marzeń

Książka podzielona jest na dwie części: Wczoraj i Dziś, a każda z nich zawiera odpowiednio siedem biografii. Rozdział pierwszy prezentuje sylwetki pionierek polskiego himalaizmu, które zapoczątkowały kobiece wspinanie w górach  – jako pierwsze zaczęły wspinanie w kobiecych zespołach: Halina Krüger-Syrokomska, Anna Okopińska, Miodowicz- Wolf, legendarna Wanda Rutkiewicz, Alicja Bednarz, Ewa Panejko- Pankiewicz, Joanna Piotrowicz. W drugim rozdziale o swojej pasji do gór opowiadają himalaistki młodszego pokolenia: Kinga Baranowska, Agnieszka Bielecka, Izabela Czaplicka, Aleksandra Dzik, Katarzyna Skłodowska, Małgorzata Jurewicz, Sylwia Bukowicka.

Każda z nich ma góry wpisane w swoją biografię, ale każda nieco inaczej je traktowała. Stosunek do gór i ich pozycja w życiu przybierały różne formy: od zatracenia się w górach, wspinacze i organizacji kolejnych wypraw, po przemyślane i dobrze zaplanowane wyjazdy do równolegle prowadzonego normalnego, rodzinnego życia, po „porzucenie” gór dla rodziny lub zmianę charakteru wyjazdów (prowadzenie szkoleń, organizowanie komercyjnych wypraw itp.).

WANDA RUTKIEWICZ

W liście do swojej agentki i przyjaciółki Marion Feik, napisała:

“Chyba odkryłam, że mam trzy powody dla których się wspinam. Pierwszy: uwielbiam być blisko Natury i odczuwać wspaniałość gór. Nie możesz ich docenić, patrząc na ich zdjęcia w domu; musisz ich prawdziwie doświadczyć. Po drugie, uwielbiam wspinaczkę i cieszę się dobrym czasem spędzonym z kolegami wspinaczami. I po trzecie, ubóstwiam przygodę i niebezpieczeństwo. Nie umiem bez nich żyć” 

W jednym z wywiadów przyznaje: ” (…) W mieście wsiąkam w codzienność. Powrót z wyprawy nie oznacza jej końca, pozostaje bowiem jej rozliczenie, napisanie czegoś o niej, opracowanie całej strony zdjęciowo-filmowej. Wywiady, autoryzacje. Dziesiątki rozmów telefonicznych (…). Jak mówi siostra Wandy, Nina Fies, która w rozdziale “Himalaistek” poświęconym Wandzie Rutkiewicz jest rozmówczynią Mariusza Sepioło: “Na pewno uciekała DO gór. W pewnym momencie poczuła, że wszystkiego ma dość. Nie chciała wracać na dół, tylko być na odpowiedniej wysokości i zaliczać kolejne ośmiotysięczniki”. 

AGNA CZYLI AGNIESZKA BIELECKA

Góry nigdy nie przestają zadziwiać. I całe życie uczą. Tak naprawdę najwięcej nauczyłam się podczas wypraw, na których nie osiągnęłam sukcesu. (…) porażki czy raczej niepowodzenia nauczyły mnie wielu rzeczy. Robienia listy punktów do odhaczenia, narzucania sobie deadline’ów. Trzymania się planów ustalonych na dole, niepodejmownia żadnych decyzji na górze, z wyjątkiem tej o powrocie. 

KINGA BARANOWSKA

Nie jest dobrze być oderwanym od rzeczywistości (…) Super jest być w górach, uwielbiam to w każdej postaci – tatrzańskiej, himalajskiej, bieszczadzkiej. Ale aby być w górach, ponad chmurami, trzeba też twardo stąpać po ziemi. Żeby nie odlecieć. I żeby pamiętać, że moje życie jest tu, na nizinach. Świadomie nie chce stawiać gór na pierwszym miejscu. One są ważne, kocham je, ale nie chcę, by przesłaniały mi inne rzeczy.

Pionierki kobiecego himalaizmu

Kobiecy himalaizm rodzi się w latach 70. ubiegłego wieku. Gdy wspinające się kobiety dochodzą do wniosku, że nie są w stanie niczego udowodnić ani dokonać w górskim świecie wciąż wspinając się w mieszanych zespołach z mężczyznami, którzy nierzadko traktują je jako ozdoby wypraw, dyskryminują je ze względu na płeć, umiejętności i możliwości – decydują się na rozpoczęcie wspinania w kobiecych zespołach. Polki odnoszą wkrótce spektakularne sukcesy,  mimo trudnej sytuacji politycznej i ograniczonej możliwości wyjazdów w wysokie góry. Zostaje to dostrzeżone także na arenie międzynarodowej.

Książka Mariusza Sepioło to nie tylko historia kobiecego himalaizmu, ale także historia walki kobiet o pozycję w górskim świecie, zdominowanym przez mężczyzn. Ten stan zdają się potwierdzać słowa Ludwika Wilczyńskiego: “W alpinizmie było przekonanie, że owszem, kobiety mogą się wspinać, ale towarzysko.”

Trzeba było nie lada siły, wytrwałości i determinacji, by pokonując siebie i własne ograniczenia ciała, udowadniać swoją „wartość” jako partnera we wspinaczce i w wyprawie. Nieodłączny jest tutaj i feminizm i szowinizm. Chodzi też o szowinizm kulturowy. Wiele z rozmówczyń skarżyło się na krzywdzące postrzeganie ich przez pryzmat kobiecości  nierozerwalnie związanej z macierzyństwem. Pojawiały się krytyczne oceny postaw himalaistek pozostawiających dzieci i mężów w domach, by wyruszyć w góry lub na dłuższą wyprawę w wysokie partie gór. “Himalaistki” doskonale pokazują też złożoność tego problemu, jest mowa o dylematach i wątpliwościach targających każdą z bohaterek książki. Nic nie jest tylko czarne albo tylko białe, a decyzje życiowe w tak ważnych kwestiach zawsze wiązały się z mniejszymi lub większymi wyrzutami sumienia.

Nietypowe kobiety Playboya

Pod koniec lat sześćdziesiątych Wanda Rutkiewicz i Halina Krüger-Syrokomska zwróciły na siebie uwagę Norwegów, pokonując bardzo trudny technicznie wschodni filar norweskiego Trollryggenu.  Po tym sukcesie stają się w Norwegii niemal celebrytkami. Ich ekspedycją interesowały się nie tylko lokalna, ale też i “specjalistyczna” prasa. Gdy jeszcze były w górach przyjechali do nich dziennikarze czasopisma “Alle Menen”, norweskiego odpowiednika “Playboya”. Robią sesję zdjęciową, każą pozować w pełnym alpinistycznym stroju na tle skałek, pytają o wrażenia. Zamiast typowych roznegliżowanych zdjęć w sierpniowym numerze ukazują się zdjęcia ubranych od stóp do głów Polek, które zdobywając ojczystą górę Norwegów zdobyły w ich oczach sławę i uznanie.

Rok Kobiet i pierwszy spektakularny sukces Polek

Rok 1975 został przez ONZ ogłoszony Rokiem Kobiet co wykorzystano organizując kobiecą wyprawę na Gaszerbrumy. Presja na osiągnięcie sukcesu podczas Wyprawy Kobiecej Karakorum ’75 była ogromna – polska wyprawa miała status centralnej wyprawy Polskiego Związku Alpinistycznego, a jej kierowniczką została Wanda Rutkiewicz, do dziś będąca ikoną polskiego himalaizmu kobiecego. W wyprawie oprócz, grupy kobiecej szła także grupa męska, jednak cele obu zespołów były inne. Dziewięcioosobowy zespół kobiecy miał wejść na Gaszerbrum III (7952 m) a siedmioosobowa grupa męska miała poprowadzić nową drogę na Gaszerbtum II (8035 m).

Liczne przeszkody ze strony aury, nieporozumienia w zespołach, kontuzje uczestników wyprawy sprawiły, że doszło do rozłamu i oczekiwanego/ nieoczekiwanego  zwrotu akcji. Gaszerbrum III, który miał zostać zdobyty przez same kobiety, zdobywa ostatecznie zespół mieszany: Wanda Rutkiewicz, Alison Chadwick – Onyszkiewicz, Janusz Onyszkiewicz i Krzysztof Zdzitowiecki. Kobieca ekipa czuje się przez Wandę oszukana. Z tej złości rodzi się pomysł ruszenia z atakiem szczytowym na Gaszerbrum II, czyli szczyt początkowy wyznaczony jako cel wyprawy męskiej.

Atak nastąpił następnego dnia rano, po powrocie zdobywców szczytu do obozu III. Anna Okopińska i Halina Krüger-Syrokomska, po wycofaniu się z trasy Krystyny Palmowskiej i oficera łącznikowego Saeeda, dokonują piątego wejścia na Gaszerbrum II, co dało im europejski kobiecy rekord wysokości i miano pierwszego zespołu czystko kobiecego na ośmiotysięczniku. Tak zapisały się w historii światowego kobiecego himalaizmu i rozpoczęły erę kobiecych sukcesów w profesjonalnych wejściach wysokogórskich.

Kobiety – mimo biologicznych różnic w budowie i uwarunkowań organizmu – zaczęły być w końcu postrzegane jako równoprawne partnerki wypraw. Nie tylko udowodniły, że potrafią się doskonale wspinać, ale że są też niezłymi organizatorkami, logistykami i że radzą sobie ze zdobywaniem funduszy czy pełnieniem funkcji kierownika wyprawy.

Nowe pokolenia, nowe wyzwania

Dziś wspinanie jest nieco inne. Są nowe możliwości organizacji wypraw, komercyjnego wsparcia finansowego czy sprzętowego. Można więcej, można inaczej, w krótszym czasie, w większej ilości. Zostają jednak te same emocje, adrenalina i te same niezmienne, majestatycznie i groźne góry.

Historia kobiecego himalaizmu pisze się każdego dnia. 23 maja tego roku 35-letnia Miłka Raulin zdobyła Mount Everest i jednocześnie stała się najmłodszą Polką z Koroną Ziemi na koncie. Wcześniej tytuł najmłodszej zdobywczyni najwyższych szczytów wszystkich kontynentów należał od Martyny Wojciechowskiej, która dokonała tego wyczynu w wieku 36 lat.

Jaki rekord został dziś poprawiony?

 

Sepiolo Himalaistki popr3 500pcx 228x300 - "Himalaistki". Kobiety gór

 

Metryczka:

HIMALAISTKI. Opowieść o kobietach, które pokonują każdą górę

Autor: Mariusz Sepioło

Wydawnictwo ZNAK, Kraków 2017

311 stron

 

 

 

Detalistka
O mnie

Nazywam się Ewa Krzempek i otwarcie przyznaję, że jestem Detalistką. Postrzegam świat przez pryzmat detali. Zapraszam Cię serdecznie do zapoznania się kolejnymi odsłonami mojej detalistycznej wizji świata. Kim jestem? Przede wszystkim uważną obserwatorką, wyczuloną na absurdy życia codziennego i te ułamki rzeczywistości, które robią różnicę. Mówiąc bardziej precyzyjnie jestem polonistką, zarabiającą na życie jako copywriterka i social media manager. Kocham koty, wypady w góry i książki, oczywiście. Blog w główniej mierze poświęcony jest literaturze, bo książki już dawno temu skradły moje serce.

3 komentarze

  • Jarek
    Sowa 4 czerwca 2018 22:31 Odpowiedz

    Wanda Rutkiewicz to bez wątpienia jedna z najlepszych polskich himalaistek. W czasach gdy nie było nowoczesnego sprzętu , każde wyjście na ośmiotysięcznik było niesamowitym wyczynem. O ile żywność liofilizowana była już dostępna, to lekkie butle z tlenem czy nowoczesna aparatura, znacznie ułatwiająca wyjście na ośmiotysięcznik były abstrakcją.

    Nawet lekki plecak czy okulary przeciwsłoneczne robią znaczącą różnicę podczas zmagań w strefie śmierci gdzie organizm jest w stanie deficytowym, a oddychanie sprawia trudność.

    Warto zaznaczyć, że Wanda Rutkiewicz zaginęła w maju 1992 podczas ataku szczytowego na Kanczendzongę (trzeci co do wysokości szczyt Ziemi, o wysokości 8586 m n.p.m.). Mimo braku sprzętu biwakowego zdecydowała się przeczekać noc w strefie śmierci (powyżej powyżej 7,9 tys. m n.p.m.) i kontynuować wejście następnego dnia.

    • Detalistka
      Detalistka 5 czerwca 2018 21:03 Odpowiedz

      To prawda, zgadzam się ze wszystkim. Rozdział poświęcony Wandzie Rutkowskiej zajmuje w “Himalaistkach” najwięcej miejsca bo ponad 40 stron. Postać charyzmatyczna – kobieta silna, ambitna i uparta,… często niepokorna i dążąca do konfrontacji. Kochała adrenalinę i ryzyko dlatego wyścigi samochodowe dostarczały jej tych emocji, gdy nie była akurat w górach.

      Tym bardziej polecam lekturę tej książki lub wpisanie jej na listę must-read.

  • Siła Marzeń czyli jak zdobyłam Koronę Ziemi-Miłka Raulin – Detalistka 17 listopada 2018 18:51 Odpowiedz

    […] Czytaj także: Tekst o polskich himalaistkach […]

Napisz komentarz